Była wtedy deszczowa pogoda, kiedy to Gerard Way włóczył się samotnie po ulicach Newark.Było późno.Nagle w kieszeni chłopaka rozległ się zdwonek.Gee przez chwilę patrzył się w ekran swojego telefonu, po czym nacisnął zieloną słuchawkę.
-Czego.-burknął ze złością.
-Gerard ! - W słuchawce rozległ się pewnien głos. Był to głos jego brata Mikeyego.
Chłopak był wyraźnie zdenerwowany.-Gdzie ty jesteś ! Nie odbierałeś telefonów , mama poszła cię szukać ! Wiesz która godzina ?! Martwimy się !
-Przepraszam, zadzwoń do niej , że przyjdę nie długo.A ty tak nie histeryzuj mały.Cześć.
Poczym się rozłączył.
Miał już wrócić do domu gdy... Usłyszał w jednej z klatek bloku którego się znajdował pijackie darcie się i rozpaczliwy szloch kobiety.Gerard stanął ja słup soli...Po czym drzwi otworzyły się z hukiem.Wybiegł z nich zapłakany chłopak.
Nie zwrócił najmniejszej uwagi na Gerarda.
Gee postanowił pobiec za chłopakiem.
-Czekaj !- Krzyknął Gerard. Tajemniczy chłopak odwrócił głowę w jego kierunku, po czym potchnął się o jedną z płytek chodnikowych i upadł. Gee podbiegł do niego.
-Hej ! Co ci się stało ? - Zapytał Gerard. Zauważył , że chłopak był mniej więcej w jego wieku.Miał na sobie poniszczone trampki, czarne obcisłe spodnie i koszulkę z trochę spranym logo Iron Maiden. Na jego rękach znajdowały się siniaki i zadrapania. Chłopak miał bardzo ciemno, brązowe włosy. Jego oczy pokrywała ciemna grzywka.Chłopak był lekko pobity.
-Kto ci to zrobił ? Dlaczego jesteś cały zapłakany ? - Kontynuował dalej Gee.
-Nie ważne ! Zostaw mnie ! - Wykrzyczał chłopak.
-Ej... Spokojnie. Chcę ci pomóc.
-Ja nie potrzebuję żadnej pomocy ! Nie znam cię !
-Jestem Gerard Way. A ty jak się nazywasz ?
-J...Jestem..Frank...Iero...
-Dobrze, a powiesz mi kto ci to zrobił ? Proszę ... - Gerard sobie przypomniał że widział bruneta już gdzieś w szkole... chyba był z 2 klasy liceum.
-To nie jest ważne.-Frankowi znowu po policzkach zaczęły płynąć słone łzy.
-Może zabiorę cię do siebie co ? My się chyba znamy ze szkoły pamiętasz ? - Zaproponował Gerard.
Frank odsunął się od niego, a w jego oczach było widać strach.
-Wiem, widziałem cię w szkole ale to co ! Ja cię nie znam ! Nie ufam ci ! Już mówiłem , że nie potrzebuję niczyjej pomocy ! - Wykrzyczał chłopak.
-Błagam cię, zaufaj mi ! Nie mogę zostawić cię tu zupełnie samego ! -Oznajmił Gee.
-Nie... nie... ja nie mogę... -Powiedział Frankie.
-Możesz , możesz. No dalej.Wstawaj i idziemy. Jest zimno, zamarzniesz mi tutaj , a nie chcę mieć cię na sumieniu. hah...
***
Oboje już stali pod domem Gerarda.Gee wyciągnął klucze ze swojej kieszeni.Otworzył cicho dom by nikogo nie obudzić, bo na szczęście mama i Mikey już spali.Po chwili weszli do domu.
-Gerard,nie chcę u ciebie zostać...Boję się...-Powiedział brunet, który cicho płakał przez całą drogę i był bardzo przerażony, że obcy chłopak ciągnie go do siebie w nocy o 24 godzinie, a tuż przed chwilą jego ojczym alkoholik go pobił poczym wyżucił go z domu na ulicę jak psa. (Gerard jeszcze o tym nie wie).
-Nie bój się Frankie... Nic ci nie zrobię. Wejdź na górę, do mojego pokoju.Ostatnie drzwi po lewej, zaraz tam przydję. - Powiedział Gerard.Jednak Frank patrzył na niego przerażoną miną i nie wiedział co ma robić.
-Dobrze, to chodźmy tam razem.-Powiedział Gerard,nawet nie patrząc czy Frank iedzie za nim czy nie.
Gdy wszedł już po schodach,odwrócił się, spojżał w dół i zobaczył, że Frank stoi w tym samym miejscu,pod drzwiami wejściowymi,patrząc na Gerarda swoimi przerażonymi brązowymi oczami.Tysiąc myśli na raz przechodziło mu po głowie. Myślał o tym , że Gerard, którego nie dawno poznał wydaje się taki idealny.Niesamowicie przystojny... Miał takie śliczne kruczo czarne włosy...Sięgały one ramion. Taką idealną tważ, piękne ciemno zielone oczy, czarne ubranie... Chłopak ma taki sam gust jak on, poznał po jego ubraniu i koszulce z Nirvaną.
-Frankie... Dlaczego tak stoisz ? Nie bój się, chodź za mną.
Brunet zrobił to co kazał mu Gerard, po czym niepewnie wszedł do jego pokoju.Usiadł koło Gerarda.
-Więc...Opowiesz mi wszystko,co wydażyło się tej nocy ? Dlaczego wybiegłeś cały zapłakany ...? - Zpytał Gerard.
-Ale... No a dlaczego pytasz? Czy to ważne ? -Odpowiedział Frank.
-Tak,ważne.Zostaniemy przyjaciółmi? Będziemy się wspierać na wzajem... Zgodzisz się ? -Zaproponował Gee.
-Dobrze.-Odparł Frank.
-A więc... opowiesz mi wszystko ?
-Ale... ja... nie... No dobrze...Więc... Mój ojczym jest alkocholikiem. - Zaczął Frank. - Tej nocy nieźle się upił... Zrobił mi awanturę, o byle gówno. Nawet do końca nie wiem o co... Pobił mnie i kazał tam więcej nie wracać bo pożałuję. Strasznie się go boję, nie wiem już co mam robić... Moja mama też się go boi. On też ją bije... Chciał bym nas od niego uwolnić, ale moja mama boi się z nim rozwodzić, bo twierdzi, że może jej coś zrobić... Boję się o nią i o siebie... *Zaczął szlochać* Przepraszam cię , że byłem dla ciebie taki nie miły Gerard... Ale mnie nie da się pomóc ! - Frankowi od razu zrobiło się lepiej... Wreszcie komuś się wygadał. Gerard był taki wyjątkowy...
-Frankie... Tak mi przykro - Powiedział Gee poczym przytulił mocno siedzącego koło niego bruneta. Frank miał takie piękne brązowo miodowe oczy... Jeszcze nigdy w taki sposób Gerard nie myślał o nikim. Tylko o nim. O Franku, którego poznał dosłownie przed chwilą.
-Wiesz co ? Zostaniesz u mnie na noc, dam ci jakieś piżamy i prześpisz się spokojnie u mnie. Nie pozwolę ci dzisiaj tam wrócić, on może ci coś zrobić... Jednak nie możesz zostać u mnie na zawsze... - Żekł Gee ze smutkiem.- Ale pamiętaj. Gdy będzie się coś działo to znasz mój adres. Możesz tu przyjść o każdej porze dnia i nocy, słyszysz ? - Wyszeptał Gee.
-Dobrze... bardzo ci dziękuję Gee, ale nie wiem czy to dobry pomysł - Frank otarł łzy ze swych policzków.
-Uwierz mi, to jest bardzo dobry pomysł- Powiedział czarnowłosy chłopak poczym znowu się przytulili.
-Kurwa... On jest taki cudowny, ale Gerard ! Co ci siędzieje człowieku ! To jest chłopak ! Nie możesz... - Powiedział w myślach Gee.
***
-Ej, Gerard wstań... Jest już rano, ja chyba będę musiał iść... Nie powiedziałeś swojej mamie, że u ciebie będę na noc więc już sobie idę. - Wyszeptał Frank.
-Nie, zostań ! Moja mama nic ci nie zrobi. Jest bardzo miła, zobaczysz. Zjesz z nami śniadanie. Pewnie jesteś głodny.- Powiedział Gerard.
-Na prawdę... mogę ?
-No jasne, że możesz.
-Gerard... Ile masz lat ?
-17 a ty ?
-16. Nie jest tak źle - Zachichotał Frank.
***
-Mikey poznaj Franka. To mój przyjaciel. Frank poznaj Mikeyego to mój młodszy brat. Mamo czy Frank może zjeść z nami śniadanie ? Zaprosiłem go dzisiaj... A raczej wczoraj na noc. - Powiedział Gerard.
-Cześć. Frank... Spaliście razem ? xd - Powiedział Mikey, śmiejąc się pod nosem.
-Spadaj durniu ! - Syknął Gee do brata.
-Ej ! Chłopcy ! Już od rana się kłócicie ?! Oczywiście że Frank może z nami zjeść. Nie mam nic przeciwko. I miło mi cię poznać. - Żekła mama Gerarda i Mikeyego.
***
-Wiesz co ... Jest już po połódniu ja chyba ... Chyba będę musiał iść do domu... Mama chyba się martwi. - Powiedział niepewnie Frank.
-Dobrze. Ale gdyby coś się działo, to przychodz - Powiedział Gee z uśmiechem na ustach.
-To paa...
-Cześć.
3 dni później...
W domu Way'ów zadzwonił dzwonek do drzwi... W domu nie było nikogo prócz Gerarda. Mama z Mikeym pojechali w odwiedziny do cioci i wrócą w późno nocy, bo to kawał drogi. Teraz była 19.30...
-Już idę ! - Powiedział Gerard. - Kurwa... kogo tu niesie. - Powiedział do siebie w myślach.
-Gerard ! On... - Powiedział głośno zapłakany Frank i rzucił się Gerardowi na szyję. Nawet nie dokończył zdania.
-Frankie ! Wejdź ! Co się stało ?!
-On... on... bo on... mnie... nie, nie mogę ! - Mówił zhisteryzowany Franki.
-Mów, proszę - odparł Gee.
-Mnie zgwałcił ! - Krzyknął Frank poczym zaczął jeszcze mocniej płakać...
-O Boże.. Frank...- Powiedział Gee i przytulił Franka jeszcze mocniej. - Nie możesz tego tak po prostu zostawić ! Trzeba coś z tym zrobić..!
-Nie ! Nie ! Gerard , błagam nie ! On się zemści , nie mogę nic mówić ! - Krzyczał dalej Frank.
-Uspokuj się, choćmy do mojego pokoju... Nie musimy o tym mówić. Zostaniesz u mnie...
-D...dobrze... -Wyjąkał się Frank.
***
-Wiesz co Gee... musimy porozmawiać...
-Dobrze, więc słucham
-Mam takie pytanie...e...
-Mów śmiało - Powiedział Gerard z uśmiechem na ustach
-Co...Co sądzisz o homoseksualistach ? -Wypalił Frank
-No... Ja nic do nich nie mam, a co ? Jesteś gejem ?
-Tak jak by ... yy.. to znaczy niee! Ale Gerard... Bo wiesz... Podobasz mi się. - Powiedział zdenerwowany tą sytuacją Frank poczym złożyl delikatny pocałunek na ustach Gerarda.
-Frankie... Wow... Naprawdę ? - Powiedział Gerard - Nie wiem co powiedzieć... - Po czym obiął bruneta w pasie i przybliżył do siebie. Gerard odwzajemnił pocałunek Franka
-Gee to znaczy że my jesteśmy... parą ? - Zapytał niepewnie Frank
-Jeśli ty tego chcesz, bo ja tego chcę to tak. Zacząłeś mi się podobać od początku naszego spodkania, kiedy u mnie byłeś. Wiedziałem że ty jesteś tym jedynym, ale bałem się ci to powiedzieć bo... uznał byś mnie za jakiegoś... dziwaka- Odparł Gee.
- Hi hi jesteś słodki Gerard - Powiedział Frank, całkiem zapominając o tym co zrobił mu ojciec.
-Ty też Frankie... ty też. Wiesz co mam pomysł ! Pójdziemy do restauracji i coś zjemy. Ja stawiam. Co ty na to ?
-Dobrze, bardzo chętnie - Odpowiedział wesoło Frank.
***
-To... Co zamawiamy ? - Zapytał Frank
-Hm... Nie wiem a na co mam ochotę ? Powiedział Gerard
-A może zamówimy sobie pizzę ?
-Spoko. A co chcesz do picia ?
-Nie wiem... chyba Frugo xD
-Dobra, ja zamawiam kawę... Poproszę pizzę margaritę, jedną kawę czarną i białe Frugo. - Gerard złożył zamówienie
-To wszystko ? - Zapytała kelnerka
-Tak, dziękujemy - Odpowiedział Gee.
-Wiesz Gee... Nie masz wrażenia że to wszystko dzieje się trochę za szybko ?
-Nie... Miałem kiedyś dziewczynę, poznałem się z nią w dyskotecę a za tydzień byliśmy razem.
-Aha... Dobra, może już z tąd pójdziemy ? Zaraz zamykają.
-No masz rację. Chodźmy do mnie. Wiesz co mam pomysł ! Zadzwoń do swojej mamy i powiedz żeby się nie martwiła bo jesteś u mnie
-Dobrze.
-Hallo? Frank ? - Zapytała jego mama przez telefon
-Cześć mamo, jak się czujesz ?
-Dobrze, gdzie jesteś skarbie ?
-U mojego przyjaciela. Mógłbym u niego zostać na noc...? Nie chce mi się wracać do domu - Frank lekko posmutnial
-No dobra.. Ale jutro masz wrócić dobrze ? -Odparła pani Iero.
-Dobrze... Cześć... - Powiedział brunet po czym się rozłączył.
-Mogę zostać, ale tylko do jutra.- Powiedział Frankie do Gee
-Dobrze, cieszę się... Ale możesz zostać do jutra. A co dalej ? Musimy coś zrobić z twoim ojcem. Wiesz o co mi chodzi... Jutro pójdziesz ze mną na policję i wszystko im powiesz. Wszystko się ułoży Frankie... Musisz to zrobić.
-Gerard ! Przestań ! Za dużo wtrącasz się do mojego życia ! Myślisz że to dla mnie łatwe ?! Nie ! Wiesz co ?! Czasem żałuję że cię poznałem ! - Frank kierował się już do wyjścia.
-Nie mów tak ! Wracaj ! .... Ale dobra ! Jeśli "żałujesz że mnie poznałeś" to sobie idź ! Wcale cię nie potrzebuję !
-Oh, kochanie i bardzo się cieszę ! To koniec ! - Wywrzeszczał Frank prosto w twarz Gerarda.
-Ja też się cieszę,że to koniec wiesz ?! - Gee zaczął żałować swoich słów
-To to szczęścia życzę, cześć ! - Powiedział Frank po czym wyszedł trzaskając drzwiami .
***
-Fuck... Jakim ja jestem durniem ! Co ja narobiłem... Nie chciałem aby tak to wyszło... To wszystko prze ze mnie... Ja zacząłem się z nim kłócić... Gdzie ja teraz pójdę !? Boję się iść do domu... Nie mam żadnych przyjaciół prócz Gerarda... Pf... Prócz Gerarda ?! Ja już go straciłem... - Mówił sam do siebie brunet idąc przed siebie...Sam nie wiedział dokąd zmierza.- Zajebiście...jest poprostu zajebiście ! Myślałem że już będzie lepiej... I żeczywiście tak było ! Dzięki Gerardowi...Ale nie... nie, ja musiałem to wszystko spierdolić !!!- Wykrzyczał to sam do siebie Frankie, poczym zaczął szlochać.
Brunet poszedł do pierwszego lepszego clubu. Zajął miejsce z tyłu i zamówił kawę. Po chwili dosiadł się do niego pewnien chłopak. Miał on niebieskie oczy, był blondynem, ubranym w czarną koszulę, czarne obcisłe spodnie i czerwone trampki converse.
-Hej, jesteś tu sam ? - zapytał blondyn.
-Taa... - Rzekł znudzono Frank.
-Aha.. tak w ogóle jestem Max a ty ?
-Frank.
-Śliczne imię !
-O, miło mi.
-Co zamawiasz ?
-Zamówiłem kawę, a Ty co zamówisz... Max?
-Chyba piwo, kupić ci ?
-No... Nie wiem... ja... mam dopiero 16 lat, jeszcze nigdy tego nie próbowałem... A ty ile masz lat?
-Wyluzuj ,to nic złego.Mam 18 lat.
-No dobrze... ale jedno...
-Dobrze, dobrze spokojnie...
***
-Hahaha kurwa... Jesteś słodki Frankie...
-Ty też jesteś słodki Max, kocham cięęę... zamów jeszcze jedno, to takie dobre że nie wytrzymam.-Zahihotał Frank
-Nie sądzisz że trochę przeginamy ? To będzie nasze 5 piwo. A.. tam nie ważne !
-Huj z tym, raz się żyje ! Hahaha
-Chodź mały, pójdziemy do łazięki ok ? - Zaproponował Max
-A na co ? - Zapytał Frank
-Hahaha zobaczysz po co, trochę się zabawimy
-Czy masz na myśli to, co ja mam teraz ?
-Dokładnie ! A chcesz tego ? Żeby potem nie było że cię zgwałciłem - Odparł blondyn poczym zaczął się śmiać.
Frank od razu stracił humor... Nareszcie się opamiętał. Przypomniało mu się to, co zrobił mu ojczym... Że go zgwalcił. A po za tym jego miłością był Gerard Way. Ale nie wiedział czy zdoła naprawić relacje między nimi.
-Nie... Wiesz co nie chcę... Wybacz mi. Nie mogę... Przepraszam - Odpowiedział Frank , i wybiegł z łazięki, a następnie z clubu.
***
-Gerard... ! Gerard wstawaj ! To, że są wakacje nie znaczy że musisz zawsze spać do 13 godziny ! -Krzyczał Mikey.
-I czego
się tak drzesz pajacu ! Zamknij się bo oberwiesz w tą swoją kujonowatą mordę !
Po chwili Gee wziął poduszkę i walną w nią Mikeyego.
- Co ty robisz idioto?!
- Buka cię pozdrawia !
-Weź się lecz Gerard ! ! ! - Mikey aż zczerwieniał ze słości
-Buhahaha nie denerwuj się tak, bo nam wybuchniesz! -Powiedział roześmiany Gerard, po czym przypomniała mu się kłótnia z Frankiem... Od razu posmutniał.- Dobra ! Dosyć tego dobrego ! Spadaj z tąd i idź lepiej do biblioteki czytać te swoje nudne książeczki bo nie chce mi się dzisiaj na ciebie patrzeć !
-Gerard... ale... - zostaw mnie samego ! Nie potrzebuję nikogo - Przerwał mu Gerard. Mikey wyszedł z pokoju brata.
-Kurde... Muszę do niego zadzwonić , nie chciałem żeby tak wyszło... Pewnie jest na mnie bardzo wkurzony... - Powiedział cicho sam do siebie Gee.
-Hallo? Gerard ?! - Zapytał zdziwiony Frank.
-Frank ? Słuchaj, przepraszam cię za wczoraj. Zachowałem się bardzo głupio i teraz tego żałuję, nie myśl że za bardzo interesuje się twoim życiem... e... ja się o ciebie po prostu cholernie martwię Frankie...
-Gee... Kochanie, powinieneś mnie zabić za wczoraj, wcale nie masz mnie za co przepraszać, to ja powinienem ciebie, bo to ja zacząłem...
-Kocham cię normalnie... Jak ja kocham też tak do ciebie mówić... Przyjdziesz dziś do mnie ? - zapytał Gerard.
-Dobrze... przyjdę.Ale o której mam przyjść ?
-Przyjdź teraz.
- To cześć.
***
-Hej Gee.
-Hej Frankie. Nareszcie przyszedłeś. Wejdź.
Frank wszedł do mieszkania, zdjął swoje trampki i poszedł z z Gerardem do jego pokoju.
-To... co robimy ? - Zapytał Frank.
-Mam pomysł... - Powiedział tajemniczo Gee składając na ustach Franka pocałunek.
Brunet odepchnął lekko od siebie swojego chłopaka. - Gerard nie... my nie możemy tego zrobić..- Powiedział.
-Ale dlaczego Frank ?! - Zapytał zaniepokojony Gerard.
-Boo... Od tej sytuacji z moim ojcem ja... ja się tego cholernie brzydzę... - Powiedział niepewnie Frank.
-Frankie... Wiem, że to było straszne, ale ja nim nie jestem.. Jestem twoim chłopakiem zapomniałeś ? Zróbmy to teraz... i tutaj.
-No nie wiem Gee...
-Frank... - powiedział Gerard. Z taką miną , że nikt nie mógł się jej oprzeć.
-Dobrze kochanie... hi hi
-Napewno tego chcesz ? - Zapytał mile zaskoczony Gerard.
-Na pewno, napewno Gee.
Gerard popchnął Franka na łóżko. Obiął go w pasie i zaczęli się namiętnie całować. Frank zdjął koszulę Gerardowi. Gee zrobił tak samo. Rozpiął Frankowi rozporek i ściągnął mu spodnie. Brunet też ściągnął spodnie swemu chłopakowi. Stało się też tak z bokserkami.
-O kurwa Frankie...
-No co ?!?!
-Nic... Jesteś taki seksowny...
-Ty też Gee.
Aż tu nagle do pokoju wszedł młodszy brat Gerarda. Nawet nie zapukał...
-Gerard ?! Frank ?! Wow ! ! ! Przepraszam, już nie przeszkadzam ! Ja już sobie idę ! - Mówił zdziwiony Mikey.
Frank z Gerardem siedzieli chwilę bez ruchu... Byli zaszokowani...
-O ja pierdole ! O kurwa... On nas widział ! On nas widział ! ! ! Co my zrobimy Gerard !
-Fuck of ! No nie wiem... Dostanie jutro w ten kujoński ryj.
-A jak on to komuś powie !?
-Nie przejmuj się nim on taki nie jest. Nie psujmy sobie tej wspaniałej chwili Frankie, wejdź we mnie ...
-On jest normalnie niemożliwy - Powiedział w myślach Frank, po czym wykonał polecenie Gerarda.
***
Gerard zszedł do kuchni. Mama robiła kanapki a Mikey siedział na krześle koło stołu. Gdy zobaczył Mikeyego serce zaczęło bić mu mocniej. Wstydził się trochę młodszego brata, po tym jak nakrył go z Frankiem w łóżku.
-Mikey...? Pozwól na chwilę - Powiedział niepewnie Gerard. Mikey wstał z krzesła i poszli do salonu. Gerard przycisnął do ściany swego brata.
-Po jaką cholerę wchodziłeś do mojego pokoju durniu ?! - Zapytał wkurzany Gerard
-Gerard, prepraszam... nie wiedziałem.. ! - Odparł Mikey ze strachem
-Ale nikomu nie powiesz, jasne ?!
-Jasne, obiecuję ci. Ale puść mnie w końcu !
Gerard dał spokój bratu.
-Gerry...?
-Co.?
-Od... od kiedy jesteś z Frankiem...?
-Książkę piszesz ?! Od nie dawna jeśli musisz wiedzieć. A co ?
-Nic, nic tylko tak z ciekawości pytam.
-Dobra, koniec tematu chodź do kuchni bo mama czeka ze śniadaniem.
***
-Mamo...? - Zapytał Frank.
-Tak ? - Odpowiedziała pani Iero.
-Gdzie on jest ? Ojciec ?
-Nie wiem Frankie...Nie wiem kiedy wróci ani gdzie jest. Ale chodziaż chwilę spokoju gdy go nie ma w domu.
-Bo... Ja muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego skarbie ?
-Bo on... - Frank chwilę się zastanowił... I zamilkł.
-Czy coś ci zrobił ?!- Zapytała z przerażeniem jego mama.
-On... on mnie zgwałcił-Po tych słowach Frankowi zaczęły płynąć łzy.
-Nie ... nie! To nie może być prawda ! Jezu Chryste Frankie ! Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś ?! - Pani Iero przytuliła swojego syna. Załamał jej się głos a do oczu przypłynęły łzy.- Trzeba iść z tym na policję! Potem się od niego wyprowadzimy. Wyjedziemy gdzieś do innego miasta, tak będzie dla ciebie najlepiej, obiecuję Frankie...
-Mamo, błagam.. Nie chcę wyprowadzać się do innego miasta ! Tutaj poznałem przyjaciela ! Nie chcę go zostawiać, proszę cię... mamo !
-Ale Frankie...
-Proszę ! ! ! -Wykrzyczał Frank po czym zaczął mocno płakać.
-Jeśli tak bardzo tego nie chcesz... No to dobrze. Ale i tak się wyprowadzimy. Nie bój się, nie do innego miasta ale gdzieś pójdziemy... Wiesz co ? Spakuj swoje rzeczy, zamieszkamy u mojej przyjaciółki. Ma duży dom i mieszka sama. Zadzwonię do niej by po nas przyjechała.
-Hallo ? Mary ? - Zapytała mama Franka do telefonu.
-Anna ? Jak miło cię słyszeć ! Co u ciebie ?
-Wiesz co... Mam taką sprawę do ciebie... Czy moglibyśmy z Frankiem u ciebie zamieszkać na jakiś czas ? Musimy się jak najszybciej wyprowadzić od mojego męża Johna , on się nad nami znęca, nie możemy tu być. Pomożesz nam ?
-Oh... kochana... Oczywiście, bardzo ci współczuję.. Możecie zostać u mnie ile chcecie, pakujcie się, ja już po was jadę.
-Mary, naprawdę nie wiem jak ci dziękować, jestem ci naprawdę wdzięczna, dziekuję bardzo..- Powiedziała Anna, mama Frankiego po czym odłożyła słuchawkę.
-Jedziemy do niej Frankie, ona mieszka niedaleko, nareszcie ułożymy sobie jakoś życie, z dala od tego tyrana !
-Mamo, tak się cieszę ! - Powiedział radośnie Frank.
-Jutro rano, zgłosimy tą sprawę na policję.Co on ci zrobił...
-No dobrze...-Powiedział z niezadowoleniem. - Mogę iść do Gerarda ? To znaczy do mojego przyjaciela co ci o nim mówiłem. Dasz mi adres do swojej przyjaciółki i wieczorem do was przyjdę.
-Dobrze,ale pierwsze się spakuj.
-Ok.
***
-Gerard ! - Zawołał radośnie Frank.
-Frankie ! Witaj ! Co się stało że jesteś taki radosny dziś ?
-Muszę ci coś powiedzieć ! Powiedziałem mamie co zrobił mi ojczym, jutro pójdziemy z tym na policję, a jeszcze dziś wyprowadzimy się do jakiejś bliskiej przyjaciółki mojej mamy. Dała mi adres, Gerry będziemy mieszkać jeszcze bliżej siebie i możemy razem chodzić do szkoły po wakacjach ! Ma duży i ładny dom, przechodziłem koło niego, ale ty masz ładniejszy hihih - Powiedział szybko i radośnie Frank.
-Kochanie ! Jak się cieszę ! Wszystko dobrze się skończyło !
-No... Też się cieszę, i wiesz co..? Kocham cię Gee... - Powiedział Frank, poczym zaczęli się namiętnie całować.
-Chcę być z tobą do końca życia i umrzeć przy tobie, nikogo bardziej nie kocham od ciebie Gee...
-Ja również i nigdy cię nie opuszczę, bardzo cię kocham Frankie. Pocałuj mnie w końcu kochanie.
By Rachel Way.
Tagi
Nie znaleziono żadnych tagów.
Nowości
Informacje dla gości
2012-05-07 17:37
Informuj swoich gości jak najczęściej o nowościach i akcjach na swojej stronie. Aby użytkownicy się nauczyli Twoją stronę regularnie odwiedzać, należy ją regularnie aktualizować. Do automatycznej dystrybucji artykułów można wykorzystać kanały RSS.
Prezentacja internetowa została aktywowana.
2012-05-07 17:36
Dziś została aktywowana nasza nowa prezentacja internetowa.
W tym artykule opisz, dlaczego aktywowałeś nową prezentację i co ona może przynieść odwiedzającym strony. Przedstaw swoje zamiary co do projektu i co on może przynieść odwiedzającym stronę. Spróbuj gości treściwie i jasno poinformować,...